Lekcja informatyki

Dziś wtorek. Kolejny dzień, w którym kompletnie nie chce mi się iść do szkoły. Czasem myślę sobie, że chciałbym być dorosły. To znaczy, coraz częściej jestem przekonany co do słuszności tego pomysłu. Książki spakowane, zeszyty również. Zauważyłem dzisiaj, że coraz większy bałagan robię wokół siebie i domowników, jeśli chodzi o moje wszystkie przybory szkolne. Porozrzucane długopisy, zeszyty jeden na prawo, drugi na lewo. Sam nie wiem co się ze mną dzieje. Brakuje mi już pomysłów, jak mógłbym pomóc samemu sobie. Oczywiście żartuję, aż tak źle ze mną nie jest…chyba
Idąc do szkoły zauważyłem kolejną inwestycję w naszej miejscowości. Pomyślałem sobie od razu, że prawdopodobnie będzie to następny supermarket. Często zastanawiam się w takich momentach, skąd na to inwestorzy pozyskują środki finansowe. Przecież wybudowanie takiego marketu kosztuje chyba miliony. Zakup ziemi, pozwolenia, materiały, siła robocza i w końcu wyposażenie sklepu – przerasta mnie wizja tych pieniędzy. Po drodze spotkałem kolegę, który chodzi ze mną do tej samej klasy. Stwierdził, że wtorek to dzień, od którego powinien zaczynać się tydzień. Wtedy nie byłoby poniedziałków. Tyle tylko, że w takim przypadku – wtorek stałby się poniedziałkiem i wszyscy „nie cierpieliby” właśnie wtorku. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem z tego wielce kreatywnego pomysłu.
Weszliśmy do szkoły. Pierwsza lekcja to nasza ulubiona informatyka. Bardzo się ucieszyliśmy z tematu dzisiejszych zajęć, bo od razu wydał nam się strasznie ciekawy, a brzmiał: jak cytować strony internetowe.
Pani nauczycielka bardzo ciekawie poprowadziła lekcję. Dowiedziałem się rzeczy niby oczywistych, ale przyznam, że o kilku zasadach cytowania nie wiedziałem.Usłyszałem na lekcji np. że kiedy cytujemy w tak zwanym systemie harwardzkim, a nazwisko autora nie jest użyte bezpośrednio w tekście to nazwisko, rok, wydanie i stronę piszemy w nawiasach. Z kolei, kiedy nazwisko pojawia się w tekście , tylko rok wydania i stronę umieszczamy w nawiasach. Jest to oczywiście jeden z wielu przykładów, jakie opracowywaliśmy tego dni na lekcji. Ogólnie, mogę powiedzieć, że przy cytowaniu treści z internetu, obowiązują takie same zasady, jak podczas cytowania treści z książek, więc jeśli ma się trochę pojęcia o podstawowych zagadnieniach, lekcja dzisiejsza była na prawdę czystą przyjemnością.
Następne lekcje nie należały już do tak przyjemnych. Matematyka, fizyka i chemia. Same słowa brzmią w moich uszach bardzo groźnie, a co dopiero uczestniczyć w tych zajęciach. Czasem śmieję się, że ja to tylko informatyka, w-f i biologia. Te przedmioty są dla mnie po prostu stworzone. Ale cóż zrobić, trzeba walczyć i z uśmiechem na twarzy podchodzić i do tych mniej przyjemnych zajęć.
Dzień w szkole minął jak każdy. Nic szczególnego się nie wydarzyło. Ocen specjalnych nie było, uwag tym bardziej. Szczęśliwym krokiem podążyłem do domu, a w głowie tylko jedna myśl – co na obiad. Mój wielki apetyt na rosół był tego dnia tak ogromny, że w powietrzu czułem (nie wiadomo skąd) zapach rosołowego aromatu. Jednakże, wielkie negatywne zdziwienie ogarnęło moją duszę i ciało w momencie, kiedy po przekroczeniu progu domu, okazało się, że z ogromną radością czeka na mnie pomidorowa z ryżem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here